piątek, 26 lutego 2016

W co gram #26 - The Walking Dead season 2

Cześć!

   Z okazji premiery trzeciego sezonu "Żywych trupów" od Telltale, który niedługo zamierzam Wam opisać, dziś zajmę się sezonem drugim. Bo przecież jak mam Wam przedstawić najnowszą część przygody, zupełnie pomijając poprzednią? Nie da się :-D

źródło foto
   Gra jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego sezonu, więc jeśli jeszcze nie czytaliście, zapraszam tutaj - klik.
Wcielamy się tu w znaną nam już z poprzedniej części dziewczynkę - Clementine. Na swojej drodze, Clem spotka nie tylko nowych bohaterów, ale również tych z sezonu pierwszego.
Oczywiście nie chcę Wam robić spoilerów, więc daruję sobie streszczanie całej fabuły. No, może wspomnę o paru wydarzeniach, które zrobiły na mnie szczególne wrażenie, ale najpierw skupię się na sprawach technicznych.

   Clementine wygląda tu nieco inaczej niż w pierwszej odsłonie Walking Dead. Troszkę nam wyrosła i spoważniała, ale nic dziwnego. Próbuje w końcu przetrwać w świecie "Z".

źródło foto
   Gra podzielona jest na 5 epizodów. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest to, że wybory, dokonywane w sezonie 1 nadal mają tu znaczenie i wywierają wpływ na dalszą rozgrywkę oraz na to, jak inni bohaterowie nas postrzegają.
Nie uległ zmianie sam system rozgrywki. Gra nadal jest przygodówką point-and-click, w której największe znaczenie mają przeprowadzane przez nas dialogi. Chyba dlatego gry tego typu tak dobrze się przyjmują. Powstaje tu silna emocjonalna więź między graczem a postaciami. Ograniczony czas na podjęcie ważnych decyzji, od których niekiedy zależy czyjeś życie, trzyma w napięciu i sprawia, że gracz jest całkowicie pochłonięty przez wirtualny świat.

   Żeby nie było nudno i żeby produkcja przypominała jednak choć trochę grę komputerową, co jakiś czas pojawia się sekwencja zręcznościowa QTE. Ja osobiście uważam ten element za zupełnie zbędny.

   Jak już pisałam powyżej - nie chcę robić spoilerów, ale o kilku rzeczach po prostu muszę wspomnieć. Jeśli więc nie graliście jeszcze w ten tytuł, a macie to w planach, pomińcie dalszy ciąg tekstu, aby nie popsuć sobie zabawy.

   Na którymś etapie rozgrywki spotykamy czworonoga.

źródło foto
I już myślałam sobie, że to coś w stylu Fallout, że w dalszej części gry będziemy mieli futrzastego towarzysza, kiedy nagle coś poszło nie tak...

źródło foto
Ponieważ w sprawach dotyczących zwierząt, moja wrażliwość wykracza poza wszelkie granice rozsądku, ten fragment musiał za mnie przebrnąć KN...

   Drugą rzeczą, która po prostu wzruszyła mnie do łez, było ponowne spotkanie z Kennym, moją ulubioną postacią z części pierwszej. Kenny bardzo się zmienił, stał się przewrażliwiony i zaborczy, przez co reszta bohaterów nie darzyła go sympatią. Ja jednak uparcie, do samego końca trzymałam jego stronę.

źródło foto
źródło foto
   W ostatniej części gry dokonujemy ostatecznego wyboru. Dochodzi bowiem do walki między Kennym, a Jane. Moja decyzja była oczywista i niepodważalna, nie tylko dlatego, że Kenny zaskarbił sobie u mnie wszelkie pozytywne uczucia i miał moje pełne poparcie we wszystkich swoich działaniach, ale również dlatego, że Jane wkurzała mnie niemal od samego początku, kiedy to pojawiła się w grze.

źródło foto
   Gra ma kilka zakończeń, w zależności od dokonanych przez nas wyborów. Moje niestety było dość smutne. Kenny chciał zabrać Clementine i niemowlę (które pojawiło się dużo wcześniej) do azylu i nareszcie udało nam się tam dotrzeć. Niestety na miejscu okazało się, że azyl jest przeludniony i nie przyjmują pod swój dach większej ilości ocalałych. Kenny jakoś ubłagał strażniczkę, aby przyjęła chociaż mnie i dziecko.

źródło foto
   Moją ostatnią decyzją było nie skorzystać z azylu i odejść z Kennym. Nie mogłam przecież zostawić go samego po tym, jak przez 2 sezony był mi najbliższą ze wszystkich postaci w grze. Wiem, że to tylko fikcyjny świat, fikcyjni bohaterowie i wydarzenia, a Wy możecie teraz pękać ze śmiechu, jednak jeszcze raz podkreślę, że produkcje tego typu charakteryzują się nieustannym szarpaniem emocji graczy. Myślę, że każdy, kto ma za sobą przygodę z którymś z tytułów od Telltale, równie mocno ją przeżywał.

źródło foto
   Tak więc dobrnęłam do końca. Mocno się zastanawiam nad tym, czy zacząć Wam opisywać sezon trzeci Walking Dead epizod po epizodzie (wychodzą mniej więcej w miesięcznych odstępach), czy raczej poczekać i zabrać się dopiero za recenzję całości. Kolejna ważna decyzja do podjęcia ;-)

   Piosenka na dziś: Rammstein - "Links".


   Życzę Wam udanego weekendu :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz