piątek, 2 października 2015

W co gram #5 - Nightmares From The Deep - The Cursed Heart

Cześć!

   Dziś chcę Wam przedstawić grę z gatunku, który wprost uwielbiam. Jest to przygodówka z elementami hidden object i zagadkami. Nie takie hidden object jak sobie wyobrażacie, czyli jeden obrazek, na którym trzeba znaleźć inne, z reguły już zarysowane i widoczne z odległości 10km... Jest to pełna gra z intrygującą fabułą (choć KN nadal nie wierzy, że takie gry mogą mieć fabułę). Mowa o Nightmares From The Deep - The Cursed Heart od Artifex Mundi. W polskiej wersji znajdziecie ją jako Koszmary Z Głębin - Wyspa Czaszki.

źródło foto
   Artifex Mundi to polskie studio specjalizujące się w tym gatunku gier, a każda z nich wychodzi im doskonale (grałam we wszystkie ich tytuły, a dodatkowo mam zaszczyt grać również w te jeszcze niewydane jako beta-tester).
   The Cursed Heart to pierwsza część trylogii Nightmares From The Deep. Wcielamy się tu w postać właścicielki muzeum, która musi uratować swoją córkę z rąk piratów. A ja wprost uwielbiam temat piratów! :-) Pewnie dlatego mając do wyboru tak wiele gier tego wydawcy, na pierwszy ogień wrzuciłam właśnie ten tytuł.
   Chyba mało co w świecie gier zrobiło na mnie tak ogromne wrażenie. Tak ogromne, że przeszłam tę grę 3 razy w bardzo krótkim okresie czasu.

źródło foto

   To może trochę spoilerów, bo historia jest tu naprawdę ciekawa. W muzeum ma się odbyć wystawa, dotycząca piratów, a głównym jej rekwizytem ma być wyłowione niedawno ciało. Nikt nie spodziewa się, że na piracie ciąży klątwa i wcale nie przeniósł się jeszcze do świata umarłych. W pierwszych minutach rozgrywki czeka nas kilka zagadek i scenka hidden object, po której niedługo odkrywamy, że ciało zniknęło ze skrzyni, w której było przechowywane.
Do tej pory pamiętam jaką miałam gęsią skórkę podczas oglądania filmiku, na którym ogromny piracki statek dosłownie wbijał się do muzeum przez ścianę. Moja córka została uprowadzona a ja w pogoni za piratem weszłam na okręt, który chwilę potem wypłynął w morze.
Od tej pory akcja toczyła się właśnie na statku, a moim zadaniem było rozwiązywanie kolejnych wymyślnych zagadek, odnajdowanie przedmiotów ukrytych na planszach i rozmowy z nieumarłymi piratami.

źródło foto
Ale tu przygoda się nie kończy. Statek dobija bowiem do tytułowej Wyspy Czaszki, gdzie czeka nas jeszcze więcej stałych elementów gier Artifex Mundi. Do końca nie opowiem, musicie spróbować sami :-)
   W grze warto zwrócić uwagę na niesamowitą grafikę. Wszystkie lokacje są malowane ręcznie (!), z dbałością o najmniejsze detale. Efekt jest piorunujący. Po prostu nie mogę przestać na to patrzeć :-)

źródło foto
źródło foto
źródło foto
   Sceny hidden object czy zagadki wyglądają tu równie obłędnie jak cała reszta. Popatrzcie sami i przekonajcie się, że w niczym nie przypomina to biednych, darmowych aplikacji na telefon, z którymi niesłusznie kojarzone są gry tego gatunku.

źródło foto
źródło foto
źródło foto


Wszędzie te świecące róże, fiolety i zielenie. Jestem zauroczona :-)

   Podczas rozgrywki możemy poznać dokładną historię postaci i mechanizm jest zawsze taki sam, we wszystkich grach od Artifex Mundi. Musimy zbierać jakieś przedmioty i przynosić je w odpowiednie miejsce. W tym przypadku są to złote monety, które dajemy strażnikowi skrzyni. W zamian za każdą monetę, opowiada on część historii.

źródło foto
   Nie sposób to opisać słowami. Ta gra jest wciągająca, miła w oglądaniu, przyjemna w słuchaniu i niesamowicie ciekawa. KN może się śmiać, że to typowa gra dla kobiet, ale nieraz czytałam opinie mężczyzn, którzy z ciekawości zagrali w tą czy inną grę tego typu (chcąc się pewnie dowiedzieć co ich kobiety w tym widzą) i byli pod ogromnym wrażeniem. Kiedyś czeka to i mojego mężczyznę :-)
   Zainteresowanych odsyłam na stronę Artifex Mundi - klik.

Życzę udanego piątku :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz