Cześć!
W poprzednim poście zabrałam Was na wycieczkę po wzgórzu nad Jeziorem Szmaragdowym. Dziś pokażę Wam jak to wygląda z bliska - idziemy dołem, brzegiem jeziora.
Zacznijmy od początku. Wpierw pokonujemy kilka drewnianych schodów, żeby znaleźć się na wąskiej dróżce. Roślinność ściele się tu bardzo gęsto.
W wielu miejscach z wody wyłaniają się korzenie drzew, lub ich powalone pnie.
Przez drobny strumyk wpadający do jeziora przeprawiamy się małą kładką.
Prowadzi ona do małego obszaru pozbawionego traw i roślinności. Taka mini plaża :-)
W oddali widać betonowy most. Tym właśnie mostem jeździła kolejka z wydobywanymi minerałami.
A tu lilie wodne przy brzegu :-)
O ile na wzgórzu jest wiele wysokich drzew, częściowo pozbawionych kory za sprawą dzięciołów, oraz całe mnóstwo gołych korzeni, tak na dole jest bardzo gęsto i zielono. Wszędzie paprocie i mech.
Uwielbiam mech. W zeszłym roku podczas grzybobrania, trafiłam w lesie na spory obszar opanowany właśnie przez mech. Rosły w nim dziesiątki maleńkich podgrzybków, wręcz idealnych do słoika :-) Widok był tak bajeczny, że do tej pory żałuję, że nie zrobiłam tam zdjęć.
Ale odbiegam od tematu, idziemy dalej :-)
Na tej maleńkiej "plaży" spotkałam żuka i nastąpił przełom. Sami zobaczcie:
Tak! Wzięłam go na rękę i o dziwo mi nie odpadła :-) Jakie przemiłe stworzonko :-)
Teraz już droga powrotna :-)
Na wspomniany wcześniej most można wejść. Oto widok z góry:
Na górze jest siatka, do której najwidoczniej zakochani zaczęli przypinać kłódki :-) Romantycznie!
I ostatnie już fotografie. Mostek z bliska. Szkoda, że sprofanowany farbą w sprayu. Widać nie każdy rozumie piękno i znaczenie miejsc, które kiedyś tętniły życiem, a dziś są tylko pamiątką dawnych czasów.
A za mostkiem...czy tylko mi skojarzyło się to z ogromnymi kredkami? :-)
Życzę miłego popołudnia :-)
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz