Do niedawna myślałam, że coś ze mną nie tak. Dlaczego mam jakąś słabość do wielkich, stalowych konstrukcji, mostów, dźwigów, opuszczonych budynków? Przecież to nienormalne. Okazuje się jednak, że nie jestem osamotniona w takich upodobaniach. Osób zwiedzających opuszczone miejsca jest o wiele więcej, niż mi się wydawało, a i stalowe kolosy znajdują swoich sympatyków.
Dziś chcę Wam pokazać drugą stronę Dziewoklicza, nie tak sielską jak ta, którą poznaliście w zeszłym tygodniu, a zupełnie inną, o klimacie industrialnym.
Nad Odrą Zachodnią, równolegle biegną 3 mosty. Ten, którym się tak zachwyciłam, to most im.Karola Świerczewskiego.
Most ten otwarto do ruchu w 1959 roku. Osadzony jest na poniemieckich, żelbetowych filarach, a stalowe elementy przęseł wykonano w Stoczni Szczecińskiej. Był wielokrotnie remontowany.
Wyobrażacie sobie jak to jest stać pod takim przeogromnym czymś? W sumie zawsze się tego bałam. Zwłaszcza jeśli coś przemieszcza się nade mną. Mam wtedy wrażenie, że wszystko runie mi na głowę. No ale jak najlepiej walczy się z fobiami? Terapią szokową :-)
Przez ten most nic już nie jeździ. W 2008 roku zamknięto go do ruchu, a zastąpił go Most Pomorzan.
Gdzieś tam jednak ruch na starych mostach się odbywa. Ostatni z nich jest otwarty dla ruchu kolejowego i nawet udało mi się tego dnia obserwować przejeżdżający przez niego pociąg. Strasznie było, ale zrobiłam kilka zdjęć i nic mnie nie zabiło :-) Pochwalę się nimi jutro.
Dziś pokażę Wam jeszcze jak pięknie przez przęsła przebijało się słońce, dzięki czemu udało mi się zrobić "artystyczne" zdjęcia KN :-)
Piosenka na dziś: Depeche Mode - "People are people"
Życzę Wam miłego poniedziałku :-)
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz