W dzisiejszym poście kolejna porcja zdjęć z ostatniej wycieczki nad częściowo zamarznięte jezioro. Jeśli przegapiliście pierwszy wpis, znajdziecie go tutaj.
Mogłabym tam siedzieć godzinami. Uwielbiam patrzeć na oddalone miasto, miejsca, które doskonale znam z bliska, ułożone na horyzoncie jak na dłoni.
Albo na ptaki, bawiące się na środku jeziora...
Nieczęsto bywam tu w sezonie letnim. Zawsze miałam wrażenie, że plaża jest tu dość mała, żeby pomieścić tłumy wypoczywających ludzi, zostawiając przy tym jakiś sensowny wolny skrawek do napawania się widokami w samotności. Może w tym roku spróbuję?
Woda przy brzegu zamarzła na kość. Tafla lodu jest uniesiona kilka centymetrów nad piaskiem. Wygląda to fenomenalnie! :-)
I jeszcze więcej śmieci i lodowych tworów na wodzie...
To, co najbardziej mnie urzekło w ten zimowy dzień, to plaża. Od razu poczułam ciepło. Wszystkie te zabudowy, przebieralnie, toalety, stoliki. Troszkę skojarzyło mi się to z jakimś polem campingowym, rodem z Ameryki :-) A już na pewno przypomniało mi jak bardzo tęsknię za latem.
Co jakiś czas, szarość tego dnia rozjaśniało słońce. To był naprawdę piękny dzień i świetna pogoda, jak na środek zimy.
W tym miejscu znajduje się chyba wszystko, co kocham. Drzewa, sporo zieleni i woda. Idealne połączenie. To tak, jakbyście mieli plażę w parku :-)
A ta śliczna psinka, przywitała mnie na plaży bardzo groźnym "grrrrr" :-D Jest tak słodka, że nie wiem jakim sposobem miałaby mnie wystraszyć :-)
Piosenka na dziś: Chris Isaak - "Wicked game" :-)
Życzę wszystkim udanego poniedziałku :-)
croak :-*
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz