piątek, 25 września 2015

W co gram #4 - Rayman Origins

Cześć!

  Dziś chciałam Wam napisać o grze, która wywołuje u mnie tyle pozytywnych emocji, że blisko mi do eksplozji - Rayman Origins od Ubisoft.

źródło foto

Kto z Was nigdy nie natknął się na ten tytuł (o ile to w ogóle możliwe), czym prędzej powinien się z nim zapoznać, bo naprawdę warto.
Nie będę kłamać, gra jest bardzo trudna. Jest to typowa platformówka 2D, wymagająca sporo zręczności i cierpliwości. Wprost uwielbiam gry, które nie nudzą :-)
Prześliczna kreskówkowa grafika i kilka zabawnych postaci do wyboru, doskonały soundtrack i przepiękne universum... zalety mogę tak wymieniać bez końca.

źródło foto
źródło foto
źródło foto
źródło foto
Mogę też tak bez końca wklejać Wam zdjęcia, bo sama nie mogę się zdecydować, który świat podobał mi się najbardziej.

   Odnośnie postaci, do wyboru mamy ich tak naprawdę bardzo dużo. Jest kilka podstawowych, ale w trakcie gry odblokowujemy je sobie w innych strojach, innych kolorach. Każdy znajdzie coś dla siebie. Ja od samego początku grałam jedną postacią i nigdy nawet nie zmieniłam mu koloru. Globox jest tak przesłodki, że zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia :-)

źródło foto
   Trochę może o fabule. Akcja rozgrywa się w arcy-baśniowym  świecie, stworzonym przez Polokusa. Kiedy ten zaczyna mieć koszmary, do Rozdroży Marzeń wkradają się złe moce. Nasi bohaterowie mają za zadanie uratować świat.
   Naszym zadaniem jest bieganie, uderzanie i skakanie, czasem w bardzo trudnej kombinacji. Podczas rozgrywki zbieramy punkty, pod postacią uroczych Lumów (na końcu każdego levelu jest podsumowanie ile ich zebraliśmy).  Dobrze jest zbierać możliwie wszystkie Lumy, gdyż niezbędne są one do odblokowania kolejnych poziomów gry.
Muszę wspomnieć o tym, że gra posiada tryb multiplayer (dla mnie to ogromny plus).
   Całkiem zabawnie rozwiązano tu kwestię śmierci bohatera. Nie są  oni nieśmiertelni, po napotkaniu przeszkody zamieniają się w balon. Ale w trybie wieloosobowym nie zostają wyłączeni do końca z rozgrywki. Można tym balonem sterować i towarzyszyć innym graczom, a w momencie, gdy ktoś nasz balon przebije wracamy do gry.
   Jednym z moich ulubionych zadań w grze (zarazem najbardziej wkurzającym) jest pogoń za skarbem. Skrzynia sterowana przez komputer porusza się niesamowicie szybko i zwinnie, a naszym zadaniem jest dogonić ją nie odnosząc po drodze żadnych obrażeń. To chyba najtrudniejsze sekwencje w całej grze. Dodatkowo utrudnia je fakt, iż animacja podczas gonitwy jest tak komiczna, że ciężko było mi się skupić na omijaniu czy rozbijaniu przeszkód :-)

źródło foto
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie przeczesała internetu w poszukiwaniu takiej skrzynki. Jeszcze nie znalazłam, a marzy mi się taki kuferek na biżuterię :-)


Życzę miłego wieczoru :-)
croak :-*

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz